Papież Franciszek

Śp. Jorge Mario Bergoglio urodził się 17 grudnia 1936 roku we Flores, ubogiej dzielnicy Buenos Aires, jako najstarszy z pięciorga dzieci kolejarza Mario Jose Bergoglio i Reginy Marii Sivori, pochodzących z północy Włoch. Jego ojciec urodził się w Piemoncie, a matka już w Argentynie w rodzinie o włoskich korzeniach.

Wychowywał się z dwoma braćmi – Alberto Horacio i Oscarem Adrianem – oraz dwiema siostrami: Martą Reginą i Marią Eleną. Przeżyła go tylko Maria Elena. Rodzeństwo dorastało w skromnych warunkach, za to w atmosferze głębokiej wiary i prostoty. Właśnie to ukształtowała jego wrażliwość społeczną, ale również charakter posługi duszpasterskiej. Wrażliwość na krzywdę, ubóstwo już zawsze go cechowała. Języka włoskiego nauczył się w dzieciństwie dzięki babci Rosie ze strony ojca. Sam papież zawsze powtarzał, że pochodzi z rodziny emigrantów i dlatego tak bliski był mu ten temat, podobnie bliska była mu włoska kultura.  W dzieciństwie chodził do szkoły salezjanów, a potem ukończył technikum z dyplomem technika chemika. Życie go nie rozpieszczało. Utrzymywał się między innymi sprzątając w fabryce; pracował też jako ochroniarz w lokalu nocnym. Kiedy wybierał szkołę średnią, zdecydował, że pójdzie do liceum technicznego. Szybko jednak zmienił zdanie i postanowił on wstąpić do zakonu jezuitów. Dokonał tego 11 marca 1958 roku. Studiował teologię na Colegio Maximo San José w San Migiel, ale zajął się także psychologią, literaturą czy filozofią. Wybór Towarzystwa Jezusowego nie był przypadkiem. To zakon kładący nacisk na misyjność, zaangażowanie społeczne, ale i prostotę życia

Od 1973 do 1979 roku ksiądz Bergoglio był prowincjałem jezuitów w Argentynie i jak sam przyznał w wywiadach, był to wyjątkowo trudny czas w jego życiu. W kraju rządziła wówczas junta, która tępiła wszelkie przejawy lewicowości, także wśród kleru. Przełomem w życiu księdza było mianowanie w 1992 roku biskupem pomocniczym w Buenos Aires przez papieża Jana Pawła II. Wraz z otrzymaniem sakry biskupiej wybrał motto swej posługi: „Miserando atque eligendo” (z łac. Spojrzał z miłosierdziem i wybrał). Tak Bergoglio wszedł w szeregi kościelnych hierarchów. Podczas swej posługi biskupiej zasłynął jako duszpasterz peryferii, dokąd udawał się z posługą. Zrezygnował z rezydowania w siedzibie Kurii na rzecz zwykłego mieszkania, korzystał z komunikacji miejskiej, sam przygotowywał sobie posiłki, gotowanie było zresztą jedną z jego pasji. Zamiłowanie do skromnego trybu życia pozostało u niego na zawsze. Gdy był kardynałem, zawsze mieszkał w małym mieszkanku, sam sobie gotował czy prał skarpety.  Zawsze powtarzał, że lubi jeździć autobusami i tak często poruszał się także po Rzymie, gdy był kardynałem. Podkreślał, że Kościół powinien być ubogi i dla ubogich – sam świecił przykładem i konsekwentnie trzymał się tych słów podczas późniejszego pontyfikatu.

Argentynę opuścił w lutym 2013 roku, gdy Benedykt XVI ogłosił swoją rezygnację. Przybył do Rzymu na pożegnanie ustępującego papieża i tak zwane kongregacje kardynałów, poprzedzające konklawe. Nigdy nie wrócił już potem do swojej ojczyzny, co wielu rodaków miało mu za złe. 266. papież przyjął jako pierwszy w dziejach imię Franciszek, inspirując się postacią świętego Franciszka z Asyżu. Gdy pojawił się tuż po wyborze na balkonie bazyliki watykańskiej zaskoczył tysiące wiernych oczekujących na placu Świętego Piotra, witając ich słowami: „Dobry wieczór”. To słynne „buona sera” uznano za zapowiedź prostoty i woli bezpośredniego kontaktu z wiernymi.

Nazajutrz zaskoczył kolejny raz. Zwykłym watykańskim samochodem pojechał bez świty na modlitwę do bazyliki Matki Bożej Większej, a następnie do hotelu dla księży – Casa dell Clero, w którym mieszkał po przyjeździe do Rzymu. Zabrał stamtąd swoje walizki i w recepcji uregulował rachunek.

– Bardzo chciałbym, żeby Kościół był ubogi i dla ubogich – powiedział Franciszek podczas spotkania z dziennikarzami w Watykanie kilka dni po wyborze, a słowa te uznano za jego programową deklarację.

Gdy z konieczności przesiadł się do papamobile, nigdy nie były to szczególnie wyszukane auta. Nierzadko były to po prostu standardowe volkswageny golfy czy fiaty. Były to drobne gesty, ale bardzo zjednujące wiernych i wzbudzające szacunek wśród przedstawicieli innych religii. Zrezygnował również z apartamentów papieskich na rzecz Domu Świętej Marty, gdzie nocują zwykli pracownicy Watykanu. Posiłki spożywał w stołówce z innymi duchownymi. Gdy potrzebował butów, odwiedził sklep w Rzymie, nie zamawiał butów u szewca. Niezmiennie imponował otwartością na ludzi w potrzebie. W części Pałacu Apostolskiego stworzył schronisko dla bezdomnych. W słynnej kolumnadzie na Placu Świętego Piotra kazał ustawić kontenery, w których bezdomni, najubożsi mogą wziąć prysznic, przebrać się. Imię, które przybrał jako papież, zobowiązywało bowiem do pielęgnowania idei pomocy innych, cnoty skromności i ubóstwa. Franciszek był pod wieloma względami godnym następcą Biedaczyny z Asyżu.